Gruby

Do równoległej klasy względem naszej chodził grubas, na który wszyscy mówili oczywiście Gruby. Stanowił przykład tego, kim Tymek mógłby się stać, gdyby zupełnie stoczył się po równi pochyłej tak intelektualnie, jak i fizycznie. Miał jakąś wadę wymowy i do tego naturalnie wysoki głos (zupełnie niepasujący do ładnego metra osiemdziesięciu wzrostu, bo rósł jebaniec jak na drożdżach), więc mało kto spośród tych, którzy go słuchali, byli w stanie wydukać o czym w danej chwili mówi. Z drugiej strony tematy rozmów z nim w dziewięciu na dziesięć przypadków sprowadzały się do Ich Troje, Spice Girls, a później też o Tatu, bo miał na ich punkcie kompletnego bzika. Jak ktoś się go pytał co słychać albo co robił dzień wcześniej, to on od razu:

– Fajnie, czytałem nowy wywiad z Tatu i one…

– Spice Girls wczoraj grały w Nowym Jorku! Szkoda że mnie tam nie było!

– No babcia obiecała mi, że pojedziemy razem na Ich Troje do Łodzi jak będą grać. Już zapalniczkę kupiłem żeby świecić!

I tak gadał i gadał, a z roku na rok poziom jego inteligencji stawał się coraz to bardziej odwrotnie proporcjonalny do sadła jego Maćka (w sensie brzucha, nie biedaka z naszej klasy). Jak w trzeciej klasie był jeszcze w miarę normalny, tak w piątej i szóstej nauczyciele poważnie rozważali wysłanie go do szkoły specjalnej.

Nietrudno się więc domyślić, że Gruby był więc z roku na rok coraz to bardziej nękany przez łobuzów ze swojej klasy. Gdy Seby znalazły zapchlonego zdechłego kota leżącego w przydrożnych krzakach, to z miejsca, nawet bez chwili namysłu, zaczęły nim rzucać w grubaska żeby przeskoczyły na niego pchły. I chuj, że potem więcej pcheł mieli oni, ale co z tego, skoro i tak wszyscy byli ostrzyżeni na jeża, więc nic im się nie stało, a Gruby w międzyczasie dostawał ataków paniki, bojąc się, że sam będzie musiał się ogolić. Bo zapomniałem wspomnieć, że aspirował wtedy do fryzury jednej z tych loszek z Tatu, a w gimbazie to już chciał mieć grzywę jak Michał Wiśniewski.

Ja tam do Grubego nic nie miałem, bo dawał mi czasem Pokemon Tazo, gdy przynosiłem mu jakieś wycinki z gazet o jego ulubionych zespołach. P.S. To prawda. Jednocześnie jednak przyjaciółmi nie byliśmy, w sumie kolegami też nie, więc nie mogłem się za nim wstawiać, bo jeszcze patusy zaczęłyby przypierdalać się do mnie. Instynkt samozachowawczy podpowiadał mi, bym siedział z dupą cicho, na czym wychodziłem dobrze – znałem Sebków, Sebki znały mnie i wiedziały, że jestem swój, tylko trochę nieśmiały i cichy.

Największa inba z Grubym w roli głównej odbyła się jakoś w czwartej klasie. Szkoła miała wtedy podpisaną umowę z lokalną piekarnią i w świetlicy każdego dnia tygodnia rozdawano darmowe rogale, by zapewnić jakiekolwiek drugie śniadanie dla uczniów z najbiedniejszych i/lub najbardziej patologicznych domów. Szanuję tę inicjatywę, bo pokazywała, że kadra dydaktyczna nie była obojętna na niedożywienie wśród dzieci, a poza tym sam parę razy pokusiłem się o takiego rogalika, bo nawet bez jakichkolwiek dodatków smakowały naprawdę dobrze.

Tego dnia Sebkom z naszego rocznika pokurwiło się w głowach bardziej niż zwykle i na długiej przerwie wywiązała się wojna między dwiema klasami. Ten, kto był bez grzechu pierwszy rzucił rogalem i potem już poszło jak lawina – całe piętro przeistoczyło się w pole bitwy, z pieczywem latającym z jednego końca korytarza na drugi niczym jakieś bumerangi albo szurikeny.

Gruby nie uczestniczył w tej zabawie, podpierając ścianę jak to miał w zwyczaju, pewnie marząc o zwaleniu mu konia dupą przez którąś Spajsetkę. Był zbyt zamyślony, zresztą opóźnienie też mu nie pomagało, by zwracać uwagę na trwający wokół otwarty konflikt, a co dopiero na rogalika z makiem nadlatującego w jego kierunku.

Jeb! Pieczywo trafiło w cel, którym były jego usta. Gruby otrząsnął się, rozejrzał po korytarzu i zatrzymał wzrok na jakimś losowym Sebie stojącym najbliżej, nie dając jebania czy to rzeczywiście on w niego rzucił czy nie. Masywną łapą podniósł rogala z ziemi i z wypisanym na twarzy mordem miotnął nim z całej pizdy w tego Sebka. Chłopaczek nie zdążył nawet odskoczyć – zanim rogal wypierdolił mu w dziąsło, wytrzeszczył tylko ze zdumienia oczy, po czym padł na posadzkę jak ten słynny jednostrzałowiec Janek Wiśniewski i wypluł na nią pół zęba.

Także gdybyście powątpiewali w to, czy pieczywo może być efektywną bronią, odpowiedź brzmi „tak, jak najbardziej”. We wprawnych rękach, uderzając pod odpowiednim kątem od strony chrupiącej skórki, może wypierdolić komuś uzębienie, jakkolwiek trudno nie byłoby w to uwierzyć.

Koledzy szczerbatego wstrzymali na chwilę ogień i podeszli bliżej żeby zobaczyć na własne oczy połówkę jedynki, którą ten położył sobie na drżącej dłoni. Ktoś zapytał co teraz, na co ktoś inny odpowiedział mu, że trzeba pomścić Sebka, mszcząc się na grubasie. Nie było sprzeciwów, wszyscy złapali po rogalu i zaczęli rzucać nimi w Grubego, który jak niedźwiedź odbijał je łapami, coraz bardziej czerwieniejąc na ryju, tak ze złości, jak i strachu, bo z przypadkowej ofiary stał się głównym celem.

W tym momencie na korytarzu zjawiła się pierwsza nauczycielka, próbując opanować krytyczną sytuację. Nadbiegła od strony, w którą Seby rzucały pieczywem i na jej widok momentalnie przestali, zamierając w najdziwniejszych pozycjach i udając niewiniątka. Gruby jednak nie mógł jej zauważyć, bo była za nim, a co gorsza, zdążył już w paść w ślepy amok i podobnie jak wcześniej, nim oberwał rogalikiem w ryja, był całkowicie skoncentrowany na jednej myśli, w tym przypadku na wyczekiwaniu idealnego momentu do rozpoczęcia ofensywy. Gdy więc wroga armia wstrzymała z nieznanego mu powodu ogień, ryknął na całe gardło i ruszył do obłąkańczej szarży. Krzyki nauczycielki na nic się nie zdały, w ogóle ich nie rejestrował, więc ta, nie widząc innej możliwości, dobiegła do niego i chwyciła go za ramię, próbując odciągnąć id reszty chłopców i zapobiec masakrze.

Gruby może i był postrzegany w szkole jako lamus, ale w szale przypominał pierdolonego goryla, Juggernauta z X-Menów, tylko bez tego gównokasku. Czterdziestoletnia szara myszka uczepiona jego ręki nie mogła ani go powstrzymać, ani nawet spowolnić. Nie jestem nawet pewien, czy zdawał sobie sprawę z jej obecności, bo parł do przodu, ciągnąc ją za sobą jakby nic nie ważyła. I w sumie jestem skłonny uwierzyć, że nie czuł, że go trzyma, był od niej dwukrotnie wyższy i pięciokrotnie szerszy, a w bicu miał tyle co ona w talii. Jakby ją nadział na swoje berło, to do końca życia popuszczałaby srakę jak GG Allin. Chyba że rozdarłby ją na pół wcześniej, co też stanowiło realne prawdopodobieństwo.

Jakiś Sebek nawinął mu się pod wolną łapę, jeb, jak szmata poleciał na zakratowane okno, tłukąc je w drobny mak. Ale uwaga „Gruby wybił Sebastianem szybę” najlepsza, mieliśmy mieć z niej ubaw do końca szkoły.

Nauczycielka cały czas dzielnie się go trzymała, najpierw wrzeszcząc żeby się uspokoił, a gdy stało się jasne, że to nie nastąpi, piszcząc na Sebów żeby czym prędzej uciekali, co też zrobili. Rzadko kiedy zdarzało się, by łobuzy tacy jak oni słuchali kadry dydaktycznej, ale tym razem wykonali polecenie bez zająknięcia, spierdalając w popłochu przed rozjuszonym tłuściochem.

Grubemu udało się jakoś ukończyć podstawówkę, unikając przepisania do szkoły specjalnej, ale nie było nadziei co do tego, by poszedł do normalnego gimnazjum z resztą rówieśników. No i dałnem, który w przeciwieństwie do niego normalnie sobie żył, gołe cipki zobaczył, a możliwe, że nawet jakieś rapsy nagrywał później, pod pseudonimem Kaen, nosząc maskę żeby nikt go nie poznał, bo dałn.

Puszczanie na siłę wyjątkowo problematycznych uczniów było w naszej podstawówce relatywnie często spotykane. Nikt z nauczycieli nie chciał użerać się z nimi rok dłużej niż to absolutnie konieczne, taryfę ulgową wobec nich dodatkowo argumentując sobie dawaniem im szansy na jakąkolwiek przyszłość oraz utrzymywaniem na wysokim poziomie statystyk zdawalności w placówce. A to, czy tacy delikwenci potem szli do gimnazjum, nie znając alfabetu i tabliczki mnożenia, to już nie ich problem.

Dodaj komentarz

Zaprojektuj witrynę taką jak ta za pomocą WordPress.com
Rozpocznij
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close