Wpierdole

Dami nie był bynajmniej jedynym idiotą, jaki trafił do naszego liceum. Po prostu zwrócił moją uwagę bardziej od innych, a to dlatego, że tamci nie różnili się od osobników, których zdążyłem doskonale poznać w gimnazjum. Mowa tutaj o zakompleksionych dresiarzach szukającymi zwady z bezbronnymi, chcąc przemocą budować swoją reputację samców alfa.

Od drugiego września do wszystkich chłopaków w klasie fikał jeden wyjątkowo agresywny typ, przywodzący mi trochę na myśl Siwego ze swoją potrzebą dominacji. Nie pamiętam ani jego imienia ani tego, czy podobnie jak znany mi albinos był spadochroniarzem, ale to nieistotne. Ważne, że dopierdalał się do każdego z osobna, próbując od początku roku terroryzować otoczenie.

Nie dalej niż drugiego tygodnia roku szkolnego postanowił dla zasady napierdolić przed wuefem takiemu Przemkowi, który w sumie był raczej miłym i uczynnym spierdoksem przy kości i nigdy nikomu nie zaszedł za skórę. Takie wrażenie zrobił na mnie jeszcze na samym początku, i nigdy nie dał mi powodu, bym je rewaluował, co nie zmienia faktu, że właśnie ludzie z takim a nie innym typem osobowości bardzo często padali ofiarami nękania przez patusów. I raczej nic się w tej kwestii na lepsze nie zmieniło.

Seba z wypiętą do przodu klatą podszedł do przebierającego się Przemka, przystanął w pozie gotowej do akcji, pociągnął nosem i powiedział:

– Słyszałem co kurwa mówiłeś o mnie ostatnio, Przemek.

– Nic nie mówiłem.

Poszedł prosty, grubasek wrzasnął, a ja aż podskoczyłem na ławeczce, nie wiedząc co się dzieje. Jeden czy dwóch chłopaków zaśmiało się głośno na widok akcji, jakby w znęcaniu się nad słabszym było cokolwiek zabawnego. Zwłaszcza, gdy bezbronny dostaje po ciosie ataku paniki, w którym oczy wywijają mu się do góry, a z ust zaczyna pluć krwią.

– Jak ktoś powie że to ja, to wpierdol! – Krzyknął do nas Seba, którego cała buta uleciała w pustkę. Zgrywał twardego, ale widać było po jego twarzy, że się boi, nie spodziewając takiego obrotu spraw. To, co miało być pokazem siły, poważnie mogło skończyć się tragicznie.

Ktoś pobiegł po wuefistę i wrócił z nim nie więcej niż minutę później. Gość był jednym z tych nauczycieli, którzy traktowali swój przedmiot bardzo poważnie i nie pierdolili się z młodzieżą w tańcu.

– Który to?! – Zapytał donośnym głosem od razu po wejściu do szatni.

– Seba, to Seba! – Zapiszczał momentalnie Dami, jeszcze zanim ktokolwiek inny zdołał uchylić usta. I bardzo dobrze, że bez wahania strzelił z dupy Sebka, bo nie było sensu kryć jakiegoś dzikusa, podczas gdy niewinny chłopaczek właśnie fazował przez niego na trzeźwo obok.

Przemek tamtego dnia stracił jedynkę, Seba natomiast miał pogadankę u dyrektora, którego bardzo przepraszał za swoje naganne zachowanie i obiecywał, że to już się nigdy nie powtórzy.

Dwa dni później jego nazwisko wykreślono z dziennika, a jego wyjebano ze szkoły. Ile w tym zasługi dyrektora, nie wiem, ale wiem natomiast, że matka Przemka miała jakieś wtyki w policji, może obciągnęła komendantowi albo coś, i Seba poza tym, że został wyjebany z naszego liceum skończył ze sprawą o pobicie i musiał zapłacić za wprawienie ofierze sztucznego zęba.

Nie powiem, po dziewięciu latach bezkarności patologii i zamiataniu pod dywan nawet ostrzejszych ich numerów, miło było zobaczyć, że choć raz sprawiedliwości stało się zadość, a przemoc nie jest ignorowana przez kadrę dydaktyczną.

Tego samego niestety nie dało się powiedzieć o terenach pozaszkolnych. Tam ustawki i napaści odbywały się bez zbędnego czekania, zwlekania i prawnych konsekwencji. Parę razy okoliczne Sebki napierdalały się pod moimi oknami, bo gwoli przypomnienia spotykały się często w klatce naprzeciwko. Wielu z nich chodziło później z poobijanymi mordami i wybitymi zębami, wyglądając jak ubrane w dresy Gollumy, ewentualnie powyprzedażowe fortepiany. Był zresztą kiedyś taki w chuj śmiechowy teledysk Cradle of Filth, w którym były jakieś zdeformowane niedorobione karły, a klawiszowiec bezmyślnie nakurwiał młotkami w klawisze fortepianu, co z jakiegoś powodu zawsze mi przywodziło na myśl tych debili. Niektórzy później próbowali zatykać sobie szczerby Tic Tacami, nie mając kasy na protezy, reszta nie przykładała do braków uzębienia większej wagi. Do tych drugich należał mój stary, który kiedyś też wdał się w jakąś bójkę i oponent bądź oponenci wypierdolili mu w niej kła, ale naprawdę niewiele to zmieniło w jego życiu, bo gdy już poszedłem do liceum, to zęby ogólnie zaczęły mu samoistnie wypadać po latach intensywnego chlania. Podobnie zresztą jak u wielu innych jemu podobnych mieszkańców okolicy.

Facet z poobijaną mordą był na osiedlu widokiem niewzbudzającym jakichkolwiek kontrowersji, bo „dzisiaj o 5:00 za garażami” słyszało się niemal codziennie. Kobieta z obitą buzią to już inna sprawa, której się nie ignorowało, tylko odnotowywało w pamięci i odwracało wzrok. Zgodnie z mizoginistycznymi religijnymi doktrynami, jeśli dostała strzała, to musiała kogoś sprowokować, tak samo jak ofiary gwałtu sprowokowały zboczeńca swoim kuszącym wyglądem, a że jej mąż czy chłopak dał się ponieść nerwom i zostawił na jej ciele bolesne dosłownie i w przenośni ślady, no cóż, zdarza się, co nie?

Podobnie jak w przypadku Sebka, który wybił Przemkowi zęba, lanie kobiet było powodowane chęcią dominacji i odreagowania swoich kompleksów. Pokazanie bezbronnym kto jest panem, a kto ma się podporządkować.

Przemoc domowa była tematem tabu większym nawet od seksu i nieletnich ciąż, a ludzie uznawali, że to, co dzieje się u kogoś w domu, nie jest ich sprawą. No chyba że byłby w związku z osobą tej samej płci, wtedy należałoby zaglądać im do łóżka i szykanować na każdym kroku, bo tacy „dewianci” nie byli w mieście mile widziani.

Miałem nadzieję, że w szkole średniej coś się poprawi, ale tak nie było, a przynajmniej nie na początku. Jedyne, na co zwróciłem uwagę w liceum w porównaniu do podstawówki i gimnazjum to to, że wraz z wiekiem wykładniczo rósł w takich delikwentach poziom testosteronu, a co za tym idzie coraz częściej chcieli się albo napierdalać albo pierdolić.

W naszej klasie nie brakowało idiotów, którzy gotowali się do walki i próbowali pokazać innym swoją wyższość poprzez bicie słabszych, a najlepiej w ogóle bezbronnych lub niekonfliktowych. Po incydencie z Przemkiem trochę się uspokoili, ale czasem dawali upust swojej agresji na wuefie czy na przystanku.

Na nasze szczęście dwóch z trzech takich pojebów nie zdało w pierwszej klasie i przenieśli się do innych placówek, a ten ostatni nie miał jaj, by dalej fikać, nie mogąc liczyć na wsparcie koleżków, został więc wykluczony przez nasze grono i z pretendenta do samca alfa spadł na sam dół klasowej hierarchii.

Dodaj komentarz

Zaprojektuj witrynę taką jak ta za pomocą WordPress.com
Rozpocznij
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close